koszyk wielkanocnyO tradycji świątecznego śniadania i o tym co powinno znaleźć się w koszyczku wielkanocnym – rozmawiamy z ks. Karolem Płonką.

Księże Karolu, skąd się wzięła tradycja rodzinnego, świątecznego śniadania wielkanocnego?

Generalnie dla Pana Jezusa zawsze ważne były posiłki ze swoimi uczniami i z ludźmi. Tradycja śniadania wielkanocnego bierze się między innymi z tego co mamy zapisane w Ewangelii, że Pan Jezus spożył ze swoimi uczniami śniadanie, może nie wielkanocne, ale śniadanie nad Jeziorem Galilejskim, kiedy przyszedł do nich, kiedy potem pytał Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» (J 21, 15). To był ten moment, kiedy On dla nich przygotował ryby, przygotował jeszcze inne potrawy i zaprosił ich, by się tym posilili. To jest między innymi właśnie ta tradycja.

Święta Wielkanocne, a właściwie to, co nas przygotowuje do ich przeżycia, czyli Triduum Paschalne jest pełne symboli. Mamy ogień i wodę, jest wydłużona liturgia słowa. To wszystko sprawia, że jesteśmy wprowadzeni w czas Wielkanocy. Czy w takim razie śniadanie można także włączyć w poczet tych symboli?

Jak najbardziej. Dobre jest to, że śniadanie wielkanocne spożywa się w Wielkanoc rano, czyli w największe święta chrześcijańskie. Na tym stole znajduje się przede wszystkim święconka, czyli cały ten koszyk związany z wszystkimi poświęconymi potrawami, które tradycyjnie święcimy w Wielką Sobotę rano. Spożywamy je w gronie rodzinnym, a same potrawy mają wielką symbolikę związaną z Wielkanocą.

Kiedy patrzymy na koszyki w czasie święcenia to zauważamy, że są w nich potrawy, które występują w treści modlitwy, ale czasami można (niestety) wysnuć smutny wniosek o przeroście formy nad treścią. Może wytłumaczmy, które potrawy są takie najbardziej podstawowe i mają znamiona symboliki. Na pewno jajka – to już taki nieodłączny element tych świąt, symbol życia, czegoś nowego, odrodzenia.

Dokładnie tak. Jajko zawsze symbolicznie było utożsamiane z tym początkiem czegoś nowego, z początkiem życia. Patrząc przede wszystkim duchowo, Wielkanoc jest związana z nowym życiem, które dał nam Jezus kiedy zmartwychwstał. On sam przywrócił życie samemu sobie – nikt tego wcześniej jeszcze nie uczynił. Dlatego jajko jako symbol życia, jajko oczywiście kojarzymy z kurą – po prostu, z nowym życiem, które widzimy na własne oczy.

Kolejny symbol, który pojawia się już w Wielki Czwartek to chleb, którym podczas Ostatniej Wieczerzy Chrystus łamał się ze swoimi uczniami mówiąc „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje” (Mt 26, 26). Czy chleb w koszyku wielkanocnym także ma taką symbolikę?

Tak, ale ma jeszcze inną symbolikę. Właściwie ten chleb jest najbardziej podstawowym produktem w koszyku, od zawsze przez wszystkie kultury był uznawany jako symbol codzienności i zwyczajności, a jednocześnie wielkiej prośby, jeśli chodzi o kultury chrześcijańskie, do Pana Boga o zapewnienie dobrobytu w codzienności.

Czyli „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj (Mt 6,11)”?

A oprócz tego chleb jak najbardziej chrześcijanie odnoszą do tego chleba, który staje cię Ciałem Chrystusa podczas Eucharystii.

Kolejną potrawą, którą możemy wymienić to wędlina.

Kiedyś wędlina kojarzyła się z tym co jest ponad stan, czego nie jadło się na co dzień, dlatego jest symbolem dobrobytu. Samo poświęcenie wędliny jest prośbą do Pana Boga, żeby w domu był wielki dobrobyt, żeby było bogactwo, żeby nie zabrakło tego, co jest podstawowym i potrzebnym do życia produktem.

Czy coś z nabiału może znaleźć się w naszym koszyku ze święconką?

Tak, z tego, co kojarzę to można dodać ser na przykład.

A z przypraw to na pierwszym miejscu sól i pierwsze skojarzenie jakie przychodzi mi do głowy – to poprawa smaku, czyli symbolicznie my mamy się poprawić?

Jeżeli chodzi o symbolikę soli, to została ona także zaczerpnięta ze słów Pana Jezusa: „Wy jesteście solą dla ziemi. (…) Wy jesteście światłem świata” (Mt 5,13-14). Ale też sól mocno była związana jako symbol odegnania wszelkich demonów i wszelkiego zła oraz prośba, by zły duch nie nachodził domu i rodziny. Kiedyś w starym rycie chrztu świętego dziecku podawano na usta sól – też na zasadzie słów „bądź solą ziemi”, czyli dawaj dobry przykład i bądź zakonserwowany przed złem.

Wyczytałem też, że do koszyczka można włożyć też pieprz odwołujący się do symboliki gorzkich ziół, które Żydzi dodawali do pikantnego sosu w kolorze cegły, zwanego charoset, a potem mieli maczać w nim kawałki paschalnego baranka na pamiątkę ciężkiej niewolniczej pracy przy produkcji cegły w Egipcie.

I jest jeszcze chrzan jako symbol krzepkości, zdrowia, witalności i żywotności oraz sił potrzebnych do pracy i do codziennego funkcjonowania.

No i nie zapominamy o symbolu najbardziej kojarzącym się z Wielkanocą – o baranku.

Baranek wielkanocny, poza chlebem, to drugi najważniejszy symbol. Kiedyś właściwie w Polsce, gdzieś tam od XIV wieku, kiedy wprowadzono tak szczególnie zwyczaj święcenia tego koszyczka, baranek był zupełnie podstawą, wręcz jedyny. I baranek to już jest bardzo duchowe skojarzenie i symbolika, ponieważ to Chrystusa nazywa się Barankiem, którego zgładzono za życie świata, a to znowu jest odniesienie do ofiar starotestamentalnych, gdzie baranki zabijano i składano w ofierze w świątyni. Natomiast ten nowy Baranek Boży – Chrystus, został zabity na krzyżu i dzięki temu wysłużył nam zbawienie. I dlatego do koszyczka daje się baranka, kiedyś robionego z chleba, dziś bardziej z ciasta, a do niego dodaje się czerwoną zwycięską flagę Chrystusa.

Opowiedzieliśmy o wszystkich potrawach, które mają jakąś symbolikę i które powinny znaleźć się w koszykach. Ale pewnie nie raz zaobserwował ksiądz podczas święcenia potraw w koszyczkach „dziwne” produkty bez żadnego odniesienia do symboli?

Mnie już chyba nic nie zdziwi, choć zasadniczo w zdumienie mnie wprawiają batony, czekolady czy jajka niespodzianki z czekolady.

Cały czas rozmawiamy o symbolice związanej z naszą wiarą, z najważniejszymi świętami dla chrześcijan. Ale czy nie jest tak, że niektórzy wierni którzy przychodzą w Wielką Sobotę z koszyczkami do poświęcenia i traktują to – użyję tutaj tego słowa z pełną świadomością – jako coś „magicznego”?

Ostatecznie nie nam to oceniać, bo nie mamy umiejętności wejścia w sumienie człowieka, natomiast patrząc zewnętrznie i starając się być najbardziej obiektywnym wydaje się w wielu wypadkach, że tak, że jest to dla niektórych tylko obrzęd magiczny – bardzo podobnie jak w Środę Popielcową z sypaniem głów popiołem. Z czego się to być może bierze? Jeśli ktoś na przykład traci wiarę, albo ta wiara jest bardzo nikła jak taki nikły płomyczek, a ponieważ natura nie znosi pustki, to musi sobie to czymś wypełnić. I pójście z koszyczkiem do kościoła, poświęcenie go, czyli jakaś namiastka sacrum, poczucia tego sacrum: raz – bycia w kościele, dwa – ten człowiek słyszy wtedy coś o błogosławieństwie, coś o święceniu, coś o świętości. Więc coś mu się tam w głowie tli i dla niego jest to może już wystarczające, że on spełnił obrzęd, a poza tym właśnie tak jak mówi o magii, niestety, ten ktoś może sobie myśleć, że „skoro jest poświęcone to znaczy, że jestem ochroniony od zła. Gdybym nie przyszedł do kościoła i nie poświęcił – pewnie święta by się nie udały, pokłócilibyśmy się z rodziną i byłaby to wielka kara jakiegoś tam wielkiego straszliwego Boga”. Trudno mi to ostatecznie ocenić, bo to już trzeba by było każdego indywidualnie człowieka zapytać dlaczego, ale wydaje się że bardzo wiele osób przychodzi uzupełniając pustkę, która powstała w nich poprzez odrzucenie normalnego, codziennego trybu życia wiarą.

A tę pustkę możemy uzupełnić w Wielką Sobotę przeżywając piękną, uroczystą liturię.

Dodajmy, że to właściwie nie jest już Wielka Sobota. Wieczorem po zachodzie słońca rozpoczynamy świętowanie Wigilii Paschalnej, w której dokona się, w której będziemy uobecniali tajemnice Zmartwychwstania Chrystusa. To jest najważniejszy obrzęd, najważniejsza ceremonia, najważniejsza liturgia każdego chrześcijanina. Wtedy zaczyna się Wielkanoc.

Księże Karolu, bardzo dziękuję za wytłumaczenie symboliki potraw wielkanocnych i wytłumaczenie jak to z tymi świętami Wielkiej Nocy jest.

Alleluja!

Wywiad można znaleźć w najnowszym Kurierze świątecznym, w którym także rozważania na Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę, Kącik liturgiczny (nr 28): Święte Triduum Paschalne (cz. 3), wywiad z ks. Bartłomiejem zatytułowany "Czuję się tu rewelacyjnie", wspomnienia z pielgrzymki do Ziemi Świętej, Wielkanoc w oczach szóstoklasistów oraz artykuły: "Nasze pasje a pasja Jezusa", "Światło zmartwychwstania w muzyce" czy "Łukasz Głąbik - nasz nowy diakon". Koszt wydruku 3,50 zł. Życzymy miłej lektury. 

kurier 735 736 WIELKANOC 2016